Hymn Żoliborza

Tekst: Ryszard Matusiewicz i Yan Seyður
Muzyka, aranżacja, wykonanie: Ryszard Matusiewicz

 

Konik Polny, skrzypek zdolny,
chociaż małorolny,
w karczmach grywał, zaniedbywał
obowiązek szkolny.

Miłą Mrówkę spotkał nocą
opodal mrowiska,
wpierw sterroryzował procą,
później wykorzystał.

Hej i już, Żolibórz!
A we zbożu biały kożuch.
Hej i już, piłka, nóż,
rozkrojony wzdłuż.

Kotek bury, gość ponury
dość lichej postury,
po piwnicach w Pabianicach
zżerał konfitury.

Straszył nocą w tych piwnicach
miauczeniem upiornym,
lekceważąc dobry zwyczaj
i społeczne normy.

Hej i już, Żolibórz!…

Gypsst marghasu taku kasu
kopał dół w ciemności,
hevur lagt frá sær iiasu,
a osobno kości.

Føroyameistaraheitið
dziką inwestycję,
a wee bit an dracht eejtit!
Wezwali policję.

Hej i już, piłka, nóż,
rozkrojony wzdłuż!

 

Nie jest tak, że z pisania piosenek człowiek nic nie ma, bo tylko siedzi godzinami przy klawiszach, traci czas, a potem jak przyjdzie co do czego, to zapraszamy, wstęp wolny i potem znowu wstęp wolny. (“Wstęp wolny, występ szybki”, jak mawiają muzycy. Inne przysłowie z tej branży: “Dwa tygodnie przygotowań albo pięć minut wstydu, wybierz sam”.) Więc skoro na pisaniu piosenek można nieźle zarobić – historia zna takie przypadki – to któregoś dnia, około dwudziestego owego miesiąca, gdy już zaczęło brakować na paliwo, pomyślałem sobie, że ja też chcę się załapać na tę kasę. Najprostszym sposobem jest wygrać jakiś konkurs na piosenkę. Zacząłem szperać po sieci, a ponieważ nic sensownego akurat nie było, zaplanowałem sobie chytrze, że napiszę hymn jakiegoś miasta lub dzielnicy, a gdy tylko ogłoszą konkurs na taki hymn, będę miał gotową piosenkę, która zgarnie pierwszą nagrodę, a w najgorszym razie drugą. Wziąłem mapę Polski i padło na Żoliborz. W efekcie powstał piękny hymn Żoliborza i dalej wypadki potoczyły się dokładnie tak jak przewidywałem, to znaczy pół roku później nie został ogłoszony konkurs na ten hymn, bo i nie miał być ogłoszony. Jestem optymistą realnym i doskonale wiem, że kasa nie jest mi pisana,  drukowana ani przelewana. Po kolejnych kilku miesiącach sytuacja nie uległa zmianie i słusznie, bo na co Żoliborzowi hymn? Gdybym był Żoliborzem, to też bym go nie chciał. W zupełności wystaczy nam “Jeszcze Polska nie zginęła”, co wciąż jest aktualne. A jeśli się zdezaktualizuje, to oferuję swoje usługi.

Niemniej, dysponujemy piękną pieśnią, którą dziś Państwu prezentuję. Pierwsze cztery zwrotki i refren są mojej produkcji, zaś piątą i szóstą zwrotkę napisał mój znajomy Yan z Wysp Owczych, używając tamtejszego dialektu farerskiego. Przytaczam zapis fonetyczny, ponieważ jest to trudny język: pierwsza linijka piątej zwrotki w oryginale ma zapis “Ghyppphst mahhrrgrhassu tacqu kvasshu”. Litości!

W wyniku wspólnej akcji poetyckiej powstał dramatyczny tekst o tematyce kryminalnej, co jest w pełni uzasadnione, bo wiemy doskonale, jaki element zamieszkuje Żoliborz. Głównie inteligencja, a tacy robią największe przekręty. Piąta i szósta zwrotka zawierają kulminację akcji, niespodziewany zwrot wydarzeń i zupełnie zaskakujące zakończenie. Mam nadzieję, że się Państwu podobało. Oraz, że władze Żoliborza docenią kiedyś finansowo piękno tej poezji, ku wielkiej radości moich spadkobierców. Których przy okazji informuję, że data opublikowania tej piosenki nie była przypadkowa.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *