Piosenka o niczym

Śpiewa Julia Gąsiorkiewicz
Tekst i muzyka: Ryszard Matusiewicz
Aranżacja: studio Delphi

Napisz, proszę, piosenkę o niczym,
Bo o niczym jest mało piosenek.
Wszystkie chcą opowiadać o życiu,
Smutne zwrotki z ponurym refrenem…

A ja idę czasami ulicą
I żałuję, że nie wolno krzyczeć,
Bo mnie właśnie na przykład zachwyca
Wiatr i chmury i domy
I cała ta mokra ulica!

Napisz mi takie coś,
Ważnym sprawom na złość,
I bez żadnych praktycznych wytycznych.
W końcu cichnie ten wiatr
Wraca słońce i świat
Nie mam słowa –
Po prostu jest śliczny.

Napisz prostą piosenkę o niczym
I nie staraj się przy tym przemycić
Żadnych porad ze skutkiem magicznym,
Dydaktycznych i pedagogicznych.

Napisz tylko, że idę ulicą,
A tu wieje i pada i pryska,
A ja wciąż się od nowa zachwycam
Deszczem, wiatrem, kałużą, chmurami i światem, i kwita.

Napisz mi takie coś
Smutnym sprawom na złość
I nie musi być bardzo konkretnie.
Napisz że ucichł wiatr
Wyszło słonko na świat…
– Czy przyrzekasz?
– Przyrzekam.
– To świetnie.

Napisz, że ucichł wiatr
Wyszło słonko na świat…
– Więc przyrzekasz?
– Przyrzekam.
– To świetnie.

 

Ostatnie spokojne dni przed Świętami, zaraz orszaki Świętych Mikołajów wyleją się z supermarketów i ruszy doroczna gonitwa. Należy się Państwu jakaś chwila oddechu, chwila ulgi. Zatem, dla wytchnienia, piosenka o niczym. O niczym! Nagrała ją (“dla Państwa” – tak się ładnie mówi) Julia Gąsiorkiewicz, gdy miała 10 lat. Tak! Wiem, że Państwo nie uwierzą! Czyli pięć lat temu. (Więc chyba nie dla Państwa, ale niech będzie.) Julia mawia, że piosenka o niczym to żadna sztuka, wystarczy włączyć dowolne radio i jeśli nie od razu, to po chwili taką usłyszymy. Ale może jej autorzy nie zauważyli, że to o niczym… Dlatego postanowiłem napisać celowo, z rozmysłem, taki właśnie tekst. I oto, co z tego wyszło..

Julia śpiewa cudnie, na tle lekkiej jak błękitna mgiełka aranżacji Studia Delphi. I tyle, i kwita. Nie będę już Państwa dręczyć moimi przeraźliwymi rozważaniami. Nie napiszę, że aby cieszyć się życiem i światem, nie trzeba mieć żadnych wyjątkowych powodów. Podwyżki w pracy, szóstki z biologii, niezasłużonych serdeczności od małżonka. Kiedyś nas nauczono i daliśmy się wpuścić w ten kanał – że aby zaznać radości życia, musimy dostać jakiś prezent od losu. Uzależnić się od niego. Nie, nie napiszę tego, żeby nie umoralniać. Że to tylko taka umowa społeczna, na którą się nieświadomie zgodziliśmy. “Co się tak, głupi, cieszysz bez powodu?” A tak. Będę się cieszyć bez powodu! Bo lubię się cieszyć. Po prostu lubię! Więc chodzę i się cieszę. Poeta ma prawo być lekko… no… wiecie… I wszyscy inni też. Ale nie będę o tym pisać. Nie wspomnę też o szalonym pomyśle, żeby nie martwić się wszelkimi problemami i nieszczęściami, na które nie mam wpływu. Nie truć się nimi. Żeby swoim przygnębieniem nie powiększać Sumarycznego Smutku Ludzkości. Która nie lubi być niepoważna, więc jest poważna. O, tak. Niepowaga to zniewaga. Nie zdradzę tego Państwu. Może najwyżej Żonie. Ale Ona od dawna coś podejrzewa…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *