Piosenka dla Królowej

Tekst, muzyka, aranżacja, śpiew: Ryszard Matusiewicz

 

W leniwej fali zanurzam wiosła,
Wisło Królowo, dzisiaj mnie nieś.
Rzeko Mazowsza, rzeko radosna,
Radości swojej udziel mi też.
Świtem błękitnym, latem pogodnym,
Mgły się uniosą nad nurtu bieg.
Zabieram to, co proste i dobre,
Resztę przesłoni zielony brzeg.

Świtem błękitnym, latem pogodnym…

Poranek na Wiśle

W leniwej fali wiosło zanurzam,
Słońce się pali i będzie dzień
Cały w radości, cały w podróży,
Za horyzonty biegnącej hen!
Rzeczne mielizny, gaje i wyspy,
Słońcem się złoci piasek na dnie.
Wisła wciąż dzika, woda przejrzysta,
Jakbym był liściem, unosi mnie.

Rzeczne mielizny, gaje i wyspy…

Jestem posłańcem i jestem listem,
Jak ten zielony wierzbowy liść.
Z pismem Królowej, z tajemnym szyfrem,
Który mi w serce wpisuje dziś.
Wodne przesłanie, dobre i proste,
Przeczujesz może, gdy szepnę, że
Wisła Królewska, rzeka najdroższa
Leniwą falą pozdrawia cię.

Wodne przesłanie, dobre i proste…

*** Pobierz nagranie ***

 

Nie. Nie tylko Kreta, Kanary i Sharm el Sheikh. Tak, trzeba uczyć się języków, wyjeżdżać w świat i wracać z wielkim worem emocji, wspomnień i selfie. Nie, to nie wystarczy. Czasem chce się wypocząć, zrelaksować, odetchnąć od biegu – “zbudować sobie tratwę i popłynąć rzeką w dół”. Tak, tu, w Polsce, prawie w domu, najlepiej! Nie, nie jedźcie do Łeby…

Czy znają Państwo Wisłę? Najpiękniejszą (prawdopodobnie) rzekę w tej części świata? Oczywiście, najpiękniejsza ze wszystkiego na świecie, w ogóle! – była Narew pod Tykocinem, ale w latach 70′ komuniści zamordowali ją i pozostał po niej żywy trup, bystry kanał wśród stepowiejących pastwisk. Również Wiśle wciąż ktoś chce zrobić jakieś kuku, ale to duża kobieta i pieniędzy wystarcza ledwo na pokrzykiwania. Wciąż NiezaWisła. Boimy się wiślanych powodzi, które prowokuje przecież człowiek, wydzierając zarówno Wiśle, jak i jej dopływom – takim jak Narew – tereny zalewowe. Naturalne zbiorniki buforujące, gromadzące nadmiar wody.

Jeśli nie udało się w tym roku na Cypr… Popłyń Wisłą w dół. Wynajmij kajak. W Sandomierzu, w Kazimierzu, gdziekolwiek. Najlepiej mieć własny! Choć wtedy trzeba organizować samemu dojazdy. Tylko dla orłów, a raczej perkozów. Płyniemy we dwie osoby, lepiej w cztery lub sześć. Na każdym kajaku mamy namiot, dwójkę lub trójkę, okrągły, “samorozkładający się”, co wspaniale zadziałało w Kazimierzu w 2015 roku, gdy ledwo zdążyliśmy przed ulewą. Namiot leży płasko na rufie, jak antena satelitarna. Na namiocie jedzie szczelna beczka z żywnością i mikro-kuchenką. Jest też mniejsza beczułka z portfelami i telefonami, opasana grubą linką, mogąca posłużyć jako koło ratunkowe. Po wszystkich schowkach upychamy, w szczelnych torbach, ciuchy i śpiwory. Naczynia na wodę. Papier toaletowy z malutką łopatką ogrodniczą. Worek na śmieci! Mamy lekkie, wygodne kamizelki asekuracyjne.
Płyniemy szeroką i dość spokojną rzeką, której nie należy jednak lekceważyć – w nurcie są czasem konary drzew czy piaszczyste mielizny. W Warszawie – kamienie. Kąpiemy się? Tak! Oczywiście z zachowaniem wszelkich środków ostrożności. Jesteśmy sami i jest cisza! No… kosiarki pracują po łąkach… Mewy i rybitwy się drą… Czasem z daleka słychać samochód… Nikt nie płynie oprócz nas. Nikt! Dwa razy na dzień widzimy wędkarza. Błękit, woda, lato. Zdradzę sekret – planujcie spływ w okresie pełni księżyca. Będzie lepsza pogoda.
Wypoczywamy, opalamy się, nocujemy na wielkich pustych plażach. Na Wiśle znajdziemy wielokilometrowe wyspy, zagajniki, zakamarki, miejsca na ogniska. “Woda przejrzysta” w tekście piosenki, to nadużycie, licentia poetica. Cała reszta – szczera prawda!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *