Zapomnij

Tekst, muzyka, aranżacja, śpiew: Ryszard Matusiewicz

 

Dzień za dniem
I wieczór i noc i poranek
Światło i cień zza firanek
I cisza, cisza, cisza
Pytasz mnie
Czy nie za dużo tej ciszy
Wybierzmy się do Muzyki
Spytajmy ją, co słychać

Zapomnij wszystko razem ze mną
Umówmy się któregoś dnia
Porą dogodną, bo wiosenną,
Tam się wybierzmy, gdzie się gra
Zjednoczmy siły w zapomnieniu,
W leciutkiej sambie, w modrej mgle
W swoich uwzględnij mnie marzeniach,
A w moich ja uwzględnię cię…

Dzień za dniem
I znów wydłużają się cienie
Dwie wiosny – cztery jesienie
Schronienie jest w muzyce
Pytasz mnie
Kto nocą grywa nad nami
Rozpalonymi gwiazdami
Oświetla swe klawisze

Zapomnij wszystko razem ze mną,
W pożółkłych lasach ze mną zgiń
Przez wodę chłodną i jesienną
Przez smutną mgiełkę ze mną płyń.
Znajdziemy sobie coś do grania
Na późny czas bezlistnych drzew
W swoich uwzględnij mnie śpiewaniach,
Wszystko zaczeka – oprócz mnie

Dzień za dniem
I na cóż te obietnice
Czasami aż chce się krzyczeć
Cóż mówić o muzyce
Pytasz mnie,
Gdzie byłem dziś po obiedzie
Jak możesz tego nie wiedzieć?
Śpiewałem się do ciebie

Zapomnij wszystko razem ze mną
I z długą listą moich wad
Przez drogę pustą, smugę ciemną,
Zmarzniętym lasem odejdź w świat
W kantatach znajdziesz zapomnienie
Gdy pierwszy nas przysypie śnieg
Również, gdy chodzi o marzenia,
Zapomnij – zresztą… może nie?…

 

Kiedyś, jeszcze w czasach komunistycznych, słyszałem historyjkę o człowieku, który odchodząc na emeryturę szczycił się tym, że całe życie przepracował w jednym zakładzie pracy, nie biorąc nigdy ani jednego dnia urlopu. To krótka historyjka, ale lekko zjeżyła mi włos na głowie, wówczas jeszcze dość gęsty. Czy to znaczy, że nie wyjechał nigdy nad morze? Nad jeziora? W góry? Może w weekend, z wycieczką zakładową… Nie widział Akropolu, Colosseum ani Szklarskiej Poręby? (Chyba, że był szklarskoporębowianinem.) Sam nie wymyśliłbym takiej koncepcji życia. Ale też nie wiem, czy słusznie się przeraziłem. Są obszary, które mnie zupełnie nie dotyczą, a które niewątpliwie mogą być pasjonujące. Jak gramatyka języka koreańskiego albo surfing na Wielkiej Rafie Koralowej. I nie czuję, żeby moje życie na tym traciło. Poza tym, ów człowiek mógł być pilotem doświadczalnym, dyrygentem europejskiej sławy czy jedynym w Polsce hodowcą aligatorów. Ale z kontekstu wynikało raczej, że pracował w biurze…

Ktoś porównał życie do długiej szarej nitki, na której nieregularnie nawleczone są kolorowe koraliki: wydarzenia, które zostają nam w pamięci. Dni, do których chętnie wracamy myślą przed snem lub po obudzeniu. Oczywiście, wśród tych koralików bywają też czarne i bardzo nieprzyjemne w dotyku. Dziś i jutro możemy przesiedzieć kolejny wieczór w domu i wtopi się on gładko w szarą nitkę. Ale możemy też pojechać do Ogrodu Światła w Wilanowie, pójść do fajnego pubu, zajrzeć (niekoniecznie bez zapowiedzi) do Janusza, zabierając z sobą “Pan tu nie stał” albo “Rummikuba”. Można też pójść na tańce, póki karnawał (póki karnawał!!!) i póki jesteśmy w wieku tańczącym. A jeśli już nie jesteśmy, to wszędzie jest pełno koncertów. W ostateczności, w rogu pokoju wciąż stoi dobry stary zdzieracz Fonomaster, a pod nim gromada dobrych czarnych płyt. Plus butelka wina w cenie, jak dla emeryta… Zadbajmy o jeszcze jeden kolorowy koralik na naszej nitce.

Piosenka “Zapomnij” wyraża tęsknotę za Muzyką właśnie, zawiera też  męsko-damsko-muzyczny wątek liryczny. Zawiązuje się on wiosną, dojrzewa zasadniczo pomyślnie przez lato i jesień, aby osiągnąć dojrzałość, czyli perturbacje,  kryzys i załamanie – zimą. Czyli, jakby teraz… Czym się to kończy? Nie wiadomo. Uwielbiamy niedopowiedzenia, zawieszenia akcji, wieloznaczności… Niech wyobraźnia Słuchacza dopowie resztę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *