Wiersze
niewiele mają wspólnego z Poezją
Są to gadatliwe małe stworzonka
kręcące się wciąż pod nogami
Wiosną następuje masowy wylęg
Kiedyś mnie przewróciły, gdy szurnęły rano przez drzwi
Latem wylegują się w trzcinach
Wieczorami obsiadają dachy
Nie śpią w czasie pełni
Śpiewają
Pod jesień zbierają się do odlotu
Patrzą w niebo i próbują podjąć decyzję
W końcu robi się za późno, więc zostają
W listopadzie dygocą pochlipując,
ale gdy spadnie śnieg
biegną na saneczki
Żeby napisać Wiersz,
trzeba pochwycić go szybciutko i wpiąć w segregator
Początkowo niespokojny, wierci się i narzeka
ale w końcu dojrzewa
poważnieje
Po latach
można do niego zajrzeć
Opowiada wtedy niesłychane rzeczy