Piosenka lipowa

Śpiewają: Marta, Julia i Anna Gąsiorkiewicz
Tekst, muzyka i aranżacja: Ryszard Matusiewicz

Gościu, siądź pod mym liściem
I wyluzuj troszkę,
Świętuj dziś lata przyjście
Na zielonym Mazowszu.

Ciepły wiatr cieszy drzewa
I owady w drzewach,
I ja, lipa, jestem
Drzewem, które śpiewa

Od tych traw po konary
W górze ponad domem
Który ma z drzewa ściany
I jak ja, dach zielony
Kto by tam na poddaszu
Pootwierał okna
Usłyszy, jak śpiewkę
Pszczoła we mnie wplotła.

Zaczekaj, zaczekaj
Kiedy dzionek zaśnie
Po łąkach, po rzekach
Wyroją się baśnie
Małe i jaśniejsze
Jeśli dzieci młodsze
Dla tych innych, większych –
Ciemniejsze i słodsze

Kto by tam na poddaszu
Nie mógł zasnąć może
W mroku mnie niech zobaczy
Czarne liście i zorze
Co się nad lasem świecą
W północ świętojańską
Daleko, daleko,
Nad morzami tańczą.

Nie czekaj, nie czekaj
Aż ta nocka zgaśnie
Pośpieszaj, pośpieszaj
Zanim świt, zanim jaśniej
Zapalaj, zapalaj
Nad wodami ognie
Zaśpiewaj, zamawiaj
Na to jasne, na dobre.

Gościu, siądź przy ognisku
I odpocznij w biegu
Przyjrzyj się trawom, liściom
I nocnemu niebu
Lato trwa na Mazowszu
I już dnia ubędzie…
Zapamiętaj dobrze
Tę noc i piosenkę.

– zapamiętaj
Tę noc i piosenkę.

 

Kalendarzowy początek lata prowokuje do rozmyślań nad naszymi potyczkami z kalendarzem. Od dzieciństwa irytowało mnie, że lato rozpoczynamy wtedy, gdy dzień zaczyna się skracać i powoli ruszamy w kierunku jesieni. Najdłuższy dzień powinien wypaść w środku lata! Ponieważ Świat nie zważał na moje protesty, ustaliłem mój Prywatny Początek Lata na 1 czerwca. A Prywatny Początek Jesieni na 1 września itd. Istnieje zatem początek lata kalendarzowy (21.06), astronomiczny (22.06), klimatyczny oraz mój prywatny. I gromada innych.

Myśl kolejna: dziełem szalonej ludzkiej wynalazczości jest pomieszanie długości miesięcy: styczeń 31 dni, luty krótszy, marzec 31 i potem różnie, byle tylko nie konsekwentnie do końca. Siedem miesięcy dłuższych i pięć krótszych. Do zapamiętania służą kostki zaciśniętych pięści. Prościej byłoby na zmianę 31-30-31-30… W lata przestępne daje to dokładnie 366. W nieprzestępne odjęlibyśmy jeden dzień. Inny piękny pomysł, to podział roku na 13 miesięcy po 28 dni: Pierwszy dzień mieisiąca byłby zawsze w poniedziałek, Drugi we wtorek… Ach, nie, byłoby tak nudno!

I trzecia myśl, zupełnie katastrofalna. Wszystkich nas uczyła Mama, że pierwszym dniem tygodnia jest poniedziałek, wtórym – wtorek, a środa jest w środku. A Mamę uczyła tak jej Mama, i tak dalej… Nikomu nie przyszło do głowy, że z poczciwą, do bólu banalną środą może być coś nie tak. Co mianowicie? Jeśli ułożymy w rządku 7 cukierków, kredek, biedronek (nie, te się rozlazą), to który cukierek będzie w środku? Ooopss… ten czwarty! Nasz praprzodek, który środę nazwał środą, nie potrafił rachować do siedmiu! I stąd nasze tradycyjne staropolskie problemy z matmą w szkole. Słucham? Że tydzień może zaczynać się w niedzielę? Tak, ale wtedy wtorek, “wtóry”, bedzie trzeci. Środa, znakomicie, czwarta. Czwartek – piąty…
Podobnie inni Słowianie: sreda, streda, středa, sereda. I coś zupełnie załamującego: nasi mili sądziedzi, precyzyjni i dobrze zorganizowani Niemcy, nazwali środę… Mittwoch. Co dokładnie oznacza “środek tygodnia”. To kto, u Jasnego Praprzodka, nie umiał liczyć do siedmiu? Cała Europa?

Wyluzujmy. “Piosenkę lipową” śpiewają Panie Gąsiorkiewicz: Mama – Marta Gąsiorkiewicz, oraz duet dwóch córek: Julii i Anny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *