Nawieję ci jesienią

Tekst, muzyka, aranżacja, śpiew: Ryszard Matusiewicz

 

Przepraszam cię i nie miej do mnie żalu
Gdy jesień niespodzianie przyjdzie tu
W umiarkowany klimat tego kraju
Północny chłód pompując dzień po dniu

Żar serc ostudzą nam przedwczesne słoty
Intencji jasność zginie w licznych mgłach
Zawirowania uczuć i wynikłe stąd kłopoty
Zwykle towarzyszą nam w jesiennych dniach

Nawieję ci jesienią
Nawieję ci jesienią
I tęsknić będę mocno
Z dalekich ciepłych mórz
Gdy wiatr zaszumi w sieni
To ja się mu nie oprę
Wraz z liśćmi klonowymi
Nawieję ci i już

Przepraszam cię i nie miej do mnie żalu
Gdy jesień znowu opanuje kraj
Pogoda wiosną służy do aj law ju
Jesienią starcza ledwo na gud baj
Zaszumi wiatr, zadzwonią szyby okien
Wieczory przyjdą mokre, ciężkie, złe
Jak w tych okolicznościach mam do życia mieć ochotę
Wciąż powtarzam i przekonam w końcu cię

Nawiejmy stąd jesienią
Nawiejmy stąd jesienią
Będziemy tęsknić troszkę
Z dalekich ciepłych mórz
Lecz gdy się wiatr odmieni
Z południa dmuchnie wiosną
I klony zazieleni
Przywieje nas i już.

 

*** Pobierz nagranie ***

 

W pewnym momencie wszelkie kombinowanie i naciąganie kalendarza nie daje już rezultatów: lato definitywnie odeszło i mamy jesień, i już będzie jesień aż do zimy, i lata już nie będzie. W tym roku. Oczywiście, kiedyś wróci, ale będzie to lato następnego roku, potem kolejnego i tak dalej. Jeśli doczekamy. A jeśli nie, to też będzie. Minione lato już zaliczyliśmy, wykonaliśmy, skonsumowaliśmy, co z nim właściwie zrobiliśmy? Zastygło, skamieniało we fragmentach wspomnień, w fotografiach na wszelkich facebookach, dyskach i pendrive’ach (uff, te zapożyczenia). I to jest nie do ruszenia, już tak zostanie. (Oczywiście, są te wszystkie nowoczesne pomysły mające na celu zawracanie i wywracanie historii oraz udowadnianie, że nie Mariolka mnie, ale ja ją, i nie dała kosza, tylko zafascynowałem, rozkochałem i odszedłem dumnie bez jednego “Good bye” w stronę zachodzącego słońca. Ale nie będziemy zajmować się tu polityką. A wcisnąć kit możemy wszystkim, ale przecież nie Mariolce.) Więc lato, jak i nasz każdy miniony dzień, odeszło do przeszłości i przypomina rzeźbę w marmurze. Nie, nie w plastelinie. Zacierającą się nieco, kruszejącą, odpadają fragmenty, zarysy są już niewyraźne… Czy ktoś pamięta jeszcze lato 2018? A co robiłeś/robiłaś dokładnie rok temu, tego dnia, o tej właśnie godzinie? Czym się martwiłaś, z czym musiałeś się uporać? Został jakiś ślad? Nieszczęście z tymi poetami, co się rozejrzą wkoło, to tylko przeszłość, wieczność, mrok i melancholia. Bez kolorowej posypki.

No dobrze. Nie lato, czyli jesień. I żeby uprzedzić to, co ona zechce nam zrobić, z góry przepraszam. Żeby potem nie było na mnie. Bo gdy zobaczę znowu tę mokrą ciemność za oknem o 7:15 rano, to nie liczcie na mnie. Mogę nie sprostać oczekiwaniom. Właściwie dlaczego nie mieszkamy w Prowansji?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *